Lidka i Adi skradli moje serducho już przy pierwszym spotkaniu. Ba! Już od pierwszego telefonu! Od początku wiedziałam, że to będzie „taka moja para”. Nasza sesja narzeczeńska o wschodzie słońca tylko utwierdziła mnie w tym przekonaniu,bo kto wstaje o 4 w nocy, żeby być na 5:00 na miejscu? Tylko tacy wariaci jak ja! Z Lidką łączy mnie też wzruszanie się w nawet najdrobniejszych momentach. Nie zapomnę jak na spotkaniu powiedziała, że na samą myśl o ślubie już się wzrusza. No i jak mogłabym nie myśleć, że to będzie piękny dzień! Jak pomyślałam tak też było. To jak na siebie patrzeli, jak tańczyli, jak po prostu byli razem pokazywało jak bardzo się kochają i cieszą z ich wyjątkowego dnia.
KOŚCIÓŁ ŚW. BARBARY W GDAŃSKU
Pierwsze wrażenie? „Gra o tron”! No „Gra o tron” jak nic! I jedno wielkie WOOOW, bo ta surowa, ogromna przestrzeń nie mogła wywołać we mnie innej reakcji. Kiedy będziecie oglądali zdjęcia na pewno zauważycie śmiejących się gości. A to wszystko zasługa księdza, który uroczo przekręcał imię Pana Młodego i tak z Adriana zrobił się Andrzej. Dzięki temu klimat, który już i tak był luźny rozluźnił się jeszcze bardziej.
MOJA WERANDA
Wiele słyszałam o tym miejscu i zachwycałam się nim na zdjęciach, więc jak usłyszałam, że wybrali właśnie to miejsce na celebrowanie swoich wielkich chwil przyklasnęłam w dłonie z ogromnym entuzjazmem! Absolutnie się nie zawiodłam. Wręcz nie wyobrażam sobie innego tła dla Lidki i Adiego. Moja Weranda to jasna, drewniana sala, która aż woła o rustykalny klimat. Tak właśnie było, delikatnie i naturalnie. I te światełka! Och och! Wszędzie całe mnóstwo lampek!
Lidka, Adi, po raz milionowy dziękuję Wam za zaufanie, za to, że z entuzjazmem zgadzaliście się na moje pomysły, szczególnie w trakcie naszej sesji poślubnej i za skarpetki! Wiecie, że Was uwielbiam!
Komentarze